PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=871}
6,8 16 526
ocen
6,8 10 1 16526
7,1 25
ocen krytyków
eXistenZ
powrót do forum filmu eXistenZ

Gra

użytkownik usunięty

Po przygodach z literaturą, David Cronenberg wraca do pracy nad własnym materiałem. Niechętnie przyznaję, że po 13 latach od premiery mam mieszane uczucia - fabuła okazała się przerażająco aktualna, ale wykonanie nie przetrwało próby czasu i nieco razi archaicznością.

U progu nowego tysiąclecia Kanadyjczyk nie bawił się w subtelności. Wszystkie lęki dotychczas obecne w jego twórczości podane są nam na tacy. "eXistenZ" otwiera scena w budynku przypominającym kościół: grupa ludzi, pasjonatów gier oraz projektanci takowych, spotyka się by przetestować najnowszy wynalazek. Dwunastu wybranych ochotników siada w miejscu ołtarza razem z projektantką gry - oto technologia zyskała swoją świątynię, a futurystyczna wersja Jezusa i apostołów głosi światu najnowsze osiągnięcia techniki. Niestety nowa religia oparta na wirtualnej rzeczywistości nie jest antropocentryczna. Człowiek jest tylko uczestnikiem, został pozbawiony własnej woli. Aby jego gra (życie) toczyła się dalej, musi wypowiedzieć niezbędną kwestię lub wykonać jakąś czynność, nawet jeśli nie chce tego robić. To gra jest miarą wszechrzeczy, narzuca jednostce własną perspektywę.

Jednak nie możemy bohaterów nazwać ofiarami. W końcu sami doprowadzili do takiej sytuacji kreując wirtualny świat oferujący nowe doznania. Prawdziwe życie zaczyna być nudne, przewidywalne. Jest postrzegane jako rodzaj ograniczenia, klatka w której zamknięty jest człowiek. Wyzwolenie przynosi system, dzięki któremu jednostka może stać się kim tylko chce, ma możliwość zrobienia rzeczy, na które nie miała odwagi w dotychczasowym życiu.

Rozwój technologii i jej ingerencja w ciało człowieka osiągnęły apogeum. Konsola do gier wyglądem i sposobem działania przypomina żywy organizm. Jest niemal jak zmutowane dziecko, do którego gracze podłączają się przewodami o wyglądzie pępowiny. Zresztą Allegra mówi o tym "ona", traktuje je jak własną latorośl. Sam kontakt z grą jest doświadczeniem intymnym, niemal erotycznym. Sposób w jaki bohaterka dotyka swej konsoli by zaprogramować system, jak reaguje na jej projekcje wyraźnie przypomina doznania seksualne. Rzeczywista komunikacja między ludźmi straciła prawo bytu, stała się zbędna wobec maszyny oferującej silniejsze bodźce. Także seks został przełożony na język zero-jedynkowy i poddany kontroli określonego programu/przycisku.

Ted wyraża wprost swoje obawy przed chirurgiczną penetracją ciała, która wiąże się z wszczepieniem portu w okolice kręgosłupa, jednak wygląda to mniej złowieszczo niż np. połączenie w "Matrixie" (metalowy port na karku i wielki szpikulec). Wizja Cronenberga jest zdecydowanie bardziej niepokojąca - "organiczny" design urządzeń zdaje się mówić, że podłączenie do maszyny jest czymś naturalnym, bezpiecznym, normalnym. W rzeczywistości konsola jest pasożytem, który wprowadza ludzi w świat fikcji, halucynacji, zaciera granice między rzeczywistością a cyberprzestrzenią. Mimo swej aktywności w grze, człowiek w istocie przyjmuje postawę bierną - jego rola ogranicza się tylko do bycia źródłem energii.

Niestety jak już wspomniałem na początku, forma jest największą wadą „eXistenZ”. Efekty specjalne są wyraźnie gumowe, kiczowate i… mało efektowne. Starszy „Łowca androidów” czy przywoływany już „Matrix” prezentują o wiele lepszą, bardziej sugestywną, imponującą wręcz wizję świata, w którym maszyny przewyższają ludzi. Również dialogi miejscami kuleją, a tempo prowadzonej akcji kilkukrotnie siada – pod koniec człowiek zaczyna tracić zainteresowanie. Dobrze, że film nie jest pozbawiony humoru, który często ratuje sytuacje, pozwala się trochę zdystansować.

Żeby tak nie kończyć negatywnym akcentem – poza samym pomysłem, najlepszą częścią filmu jest Willem Dafoe. Facet po raz kolejny pokazał klasę i tylko szkoda, że dostał tak krótki epizod. Warto obejrzeć "eXistenZ" choćby dla niego.

ocenił(a) film na 7

Wróciłam do "eXistenZ" po latach i mimo że film fabularnie jest naprawdę bardzo dobry, to wizualnie nie przetrwał próby czasu. Może jeszcze za wcześnie, żeby film z 1999 wskoczył na półkę interesującego retro, na którego niedociągnięcia i wady patrzy się z rozczuleniem i rozbawieniem jako na znak czasów?
Mimo że jest cronenbergowska groteska, makabra i specyficzne poczucie humoru (które uwielbiam) to BARDZO chciałabym zobaczyć film o podobnej tematyce (a nawet remake) nakręcony współcześnie. Może nie w klimacie prostackiego łubu-dubu typu współczesna "Pamięć absolutna" czy "Zapłata"... niestety biedny Dick ostatnimi czasy nie doczekał się dobrych ekranizacji, a "eXistenZ" jest przesycone Dickiem.
Ten film to to świetny pomysł i punkt wyjścia, ale można było zrobić naprawdę więcej i trochę szkoda tylu niewykorzystanych możliwości...

przecież to klasyk z niesamowitym klimatem,mogę ci polecić świetnego lekarza jak coś..

p.s,pierniczysz jak popieprzony ...ogarnij świadomość..,krytyk się znalazł w morde heh

użytkownik usunięty
Oktavian7

Tobie o coś chodzi? Bo nic konkretnego nie wynika z twoich postów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones